Napad, którego nie było
Dyżurny międzychodzkiej komendy w poniedziałek (18.09) otrzymał informację o napadzie na salon gier w Międzychodzie. Ofiarą padła pracownica salonu. Rabusie ukradli kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Dziś możemy powiedzieć, że wersja przedstawiona przez napadniętą kobietę miała zgoła inny przebieg. Kobieta podczas napadu miała zostać uderzona w głowę i stracić przytomność. Trafiła do szpitala. Nic nie pamiętała.
Gdy policjanci mogli porozmawiać z kobietą ustalili, że sprawcy napadu zabrali kilka tysięcy złotych. Były to pieniądze firmowe, z których musiała sie następnie rozliczyć.
Z jej zeznań wynikało, że została uderzona przez jednego z dwóch oczekujących przed drzwiami mężczyzn i straciła przytomność.
Policjanci powiadomieni o tym zdarzeniu niezwłocznie podjęli czynności. Dokładnie sprawdzili przyległy do miejsca napadu teren, sprawdzali drogi wyjazdowe z miasta szukając sprawcy.
Poszkodowana zgłosiła dokonany na jej osobie rozbój i podpisała stosowne protokoły.
W wyniku podjętych przez kryminalnych czynności okazało się, że rzekoma pokrzywdzona kłamała. Po jakimś czasie sama przyznała, że do żadnego napadu nie doszło.
Wymyśliła całą historię, aby mieć wytłumaczenie na przywłaszczenie pieniędzy.
Po przesłuchaniu kobiety prowadzący sprawę policjanci przekazali materiały do szamotulskiej prokuratury z wnioskiem o wszczęcie przeciwko kobiecie śledztwa.
Policja przypomina, że zawiadamianie o zdarzeniach kryminalnych, które nie miały miejsca to przestępstwo. Tak samo jest ze składaniem fałszywych zeznań oraz zawiadomieniem o niepopełnionym przestępstwie.
Kodeks przewiduje karę 8 i 2 lat pozbawienia wolności. Przywłaszczenie mienia zagrożone jest karą do trzech lat więzienia. Śledczy poprzez swoją policyjną robotę pokazują, że kłamstwo prędzej czy później ma krótkie nogi.
Takie sprawy kończą się zarzutami dla osób, które o nich zawiadamiają.
Znaczna kwota przywłaszczonych pieniędzy została odzyskana.